Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ofiary błędów medycznych chcą odszkodowań, a nie szukania winnych

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Teoretycznie pacjent, który uważa, że w czasie jego kontaktów z placówką ochrony zdrowia doszło do zdarzenia medycznego, wskutek którego został pokrzywdzony, może poskarżyć się w wielu różnych urzędach i instytucjach. 

W praktyce - poza wątpliwą satysfakcją, że sprawca zostanie w jakiś sposób ukarany - niewiele na tym zyska.  Zadośćuczynienia  za doznaną krzywdę i cierpienie, czy odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu czy kalectwo do końca życia  dochodzić musi na drodze sądowej. 

Firmy, która ubezpiecza szpital nie interesują orzeczenia komisji, dopiero z  sądowym wyrokiem pokrzywdzony pacjent ma szansę na odszkodowanie.
Teoretycznie pacjent, który uważa, że w czasie jego kontaktów z placówką ochrony zdrowia doszło do zdarzenia medycznego, wskutek którego został pokrzywdzony, może poskarżyć się w wielu różnych urzędach i instytucjach. W praktyce - poza wątpliwą satysfakcją, że sprawca zostanie w jakiś sposób ukarany - niewiele na tym zyska. Zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i cierpienie, czy odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu czy kalectwo do końca życia dochodzić musi na drodze sądowej. Firmy, która ubezpiecza szpital nie interesują orzeczenia komisji, dopiero z sądowym wyrokiem pokrzywdzony pacjent ma szansę na odszkodowanie. fot. pixabay
Beznadziejną sytuację ofiar błędów medycznych radykalnie poprawić ma projektowana ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. W ostatni wtorek, 7 lutego, miało się odbyć w Sejmie drugie czytanie jej projektu. Punkt ten spadł jednak z porządku obrad. Wrócić ma na kolejne posiedzenie Sejmu w marcu lub kwietniu.

Teoretycznie pacjent, który uważa, że w czasie jego kontaktów z placówką ochrony zdrowa doszło do zdarzenia medycznego, wskutek którego został pokrzywdzony, może poskarżyć się w wielu różnych urzędach i instytucjach. W praktyce - poza wątpliwą satysfakcją, że sprawca zostanie w jakiś sposób ukarany - niewiele na tym zyska. Zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i cierpienie, czy odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu czy kalectwo do końca życia dochodzić musi na drodze sądowej. Firmy, która ubezpiecza szpital nie interesują orzeczenia komisji , dopiero z sądowym wyrokiem pokrzywdzony pacjent ma szansę na odszkodowanie.

Pandemia - czas niezadowolonych

Tę beznadziejną sytuację ofiar błędów medycznych radykalnie poprawić ma projektowana ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.

Informacji, gdzie złożyć skargę jest w internecie bez liku. Poskarżyć się na członka personelu medycznego można bezpośrednio u jego przełożonych- radzi jeden z portali. Jeśli do niepożądanej sytuacji doszło w przychodni, należy zwrócić się do jej kierownika. W przypadku szpitala właściwą osobą będzie ordynator. Na placówkę mającą umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia poskarżyć się można w oddziale funduszu. Instytucją stojącą na straży praw pacjenta jest Rzecznik Praw Pacjenta ( m. i.n prawa do dostępu do dokumentacji medycznej, do świadczeń zdrowotnych bądź poszanowania życia prywatnego i rodzinnego), Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy działający przy Okręgowej Izbie Lekarskiej (kiedy skarga dotyczy lekarza ) lub Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Pielęgniarek i Położnych ( gdy chcemy poskarżyć się na pielęgniarkę lub położną.

Szczególnie dużo skarg wpłynęło do Rzecznika Praw Pacjenta w okresie pandemii i dotyczyło jeszcze trudniejszego niż zwykle dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej i to na najbardziej podstawowym poziomie, a więc do lekarza rodzinnego. W ub. roku RPP wydał łącznie blisko 300 decyzji w sprawach praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów, czyli zapewniających przestrzeganie praw ogółu pacjentów danej placówki. Dla porównania - kilka lat wstecz takich decyzji wydawano nie więcej niż 40.

- Zakażenia szpitalne, powikłania okołoporodowe i operacyjne - tego najczęściej dotyczą w Polsce procesy sądowe w sprawach błędów medycznych - alarmuje Fundacja Pomocy Ofiarom Błędów Medycznych. - Nie ma jednej, prostej definicji błędu medycznego. Co jednak kluczowe - nie należy utożsamiać z błędami powikłań choroby lub niezadowalających wyników leczenia. Im więcej natomiast mówi się o zdarzeniach niepożądanych, tym większa jest szansa na poprawę sytuacji w polskim systemie ochrony zdrowia. Fundacja informuje; liczba takich procesów sukcesywnie rośnie. W 2021 r. do sądów skierowano 216 aktów oskarżenia dotyczących błędów medycznych, czyli o 35 proc. więcej niż w 2017 r. To między innymi efekt wzrastającej świadomości praw pacjentów oraz rozwoju systemu obywatelskiego poradnictwa prawnego.

- Skargi i sprawy adresowane do izb lekarskich dotyczą m.in. postępowania medycznego lekarzy i lekarzy dentystów; kwestii naruszenia godności zawodu, postaw niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną, posługiwania się metodami niezweryfikowanymi naukowo - tłumaczy Renata Jeziółkowska, rzeczniczka prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej. Skargi są rozpoznawane przez okręgowych rzeczników odpowiedzialności zawodowej, zgodnie z przynależnością lekarza do danej okręgowej izby lekarskiej.

Czytaj także: Infekcje bakteryjne przy COVID-19 są rzadsze niż przypuszczano. Badania pokazują skalę nadużywania antybiotyków w szpitalach

Bez zamiatania pod dywan

Wbrew powszechnym opiniom izby lekarskie nie zamiatają spraw pokrzywdzonych pacjentów pod dywan. Wachlarz kar dla lekarzy jest duży; od nagany, ograniczenia zakresu czynności w wykonywaniu zawodu lekarza na okres od 6 miesięcy do 2 lat, zakaz pełnienia kierowniczych funkcji w jednostkach organizacyjnych ochrony zdrowia na okres - od roku do 5 lat, zawieszenie prawa do wykonywania zawodu na okres od roku do 5 lat po karę najsurowszą - pozbawienie prawa do wykonywania zawodu. Tę ostatnią która oznacza cywilną śmierć lekarza na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat lekarski samorząd orzekł trzykrotnie. Pozbawił prawa wykonywania zawodu trzech swoich członków, w tym dwóch dentystów.

Kary - jakie by nie były - nie mają wpływu na sytuację chorych ludzi, którzy doznali krzywdy w trakcie leczenia bo w obecnym systemie znalezienie winnego, czyli osoby która spowodowała dane „zdarzenie medyczne” lub na którą można taką winę zrzucić warunkuje to czy pacjent otrzyma zadośćuczynienie i odszkodowanie. Tymczasem dla pacjenta najważniejsze jest jak najszybsze naprawienie szkody. Organizacje pacjenckie, m. in. Fundacja MY PACJENCI, apelowały o wprowadzenie systemu, który by to umożliwiał już w 2017 roku. Próby wprowadzenia go w życie podjęła się dopiero ekipa ministra Adama Niedzielskiego. Nowa ustawa o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie, potocznie nazywana jest ustawą no-fault. Termin ten oznacza kompensację szkód bez orzekania o winie, czyli system umożliwiający szybką wypłatę odszkodowania bez tropienia winnego, którego często trudno znaleźć. Systemy no fault funkcjonują od dawna w krajach skandynawskich i doskonale się sprawdzają.

Trzy filary projektu

W Polsce pierwszym krokiem w stronę systemu no-fault było powołanie do życia w 2012 r. wojewódzkich komisji orzekających o zdarzeniach medycznych. Komisje działają w każdym województwie, liczą kilkunastu członków. Ich zasadniczym zadaniem jest ustalenie, czy zdarzenie medyczne miało miejsce. Pozornie nie orzeka się natomiast o winie personelu medycznego czy szpitala, ale zdarzenie medyczne można stwierdzić, jeżeli postępowanie jest niewłaściwe. Nie zdały one jednak egzaminu. Nawet gdy komisja orzeknie, że doszło do błędu ktoś musi wypłacić pacjentowi odszkodowanie, i w takiej sytuacji Szpitale proponują kwoty symboliczne lub żadne. Rozwiązaniem mogłyby być Ubezpieczenia Obowiązkowe ale żaden ze szpitali nie chce dodatkowo płacić zwiększonej składki i ubezpieczać się od ryzyka związanego z przegranym postępowaniem przed wojewódzką komisją.

Projekt ustawy o jakości w systemie ochrony zdrowia i bezpieczeństwie pacjentów zbudowany został w oparciu o trzy filary. Pierwszy to rejestr zdarzeń niepożądanych, które zdarzały się i będą zdarzać bo w tak skomplikowanym systemie po prostu nie da się ich uniknąć. Sęk w tym by tych błędów nie powielać. Dlatego - jak przekonuje m.in. lekarski samorząd - dostęp do takiego rejestru powinni mieć studenci po to by uczyć się na błędach. Oprócz systemu monitorowania zdarzeń niepożądanych projekt przewiduje wdrożenie pozasądowego systemu rekompensaty szkód z tytułu zdarzeń medycznych, obsługiwanego przez Rzecznika Praw Pacjenta. Odszkodowania wypłacane byłyby poszkodowanym pacjentom z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych. Pierwszy taki fundusz - Fundusz Kompensacyjny Szczepień Ochronnych działa jak twierdzi Rzecznik Praw Pacjenta - doskonale. Wypłacane są z niego rekompensaty pieniężne osobom, które doznały ciężkiego odczynu poszczepiennego. Rozwiązanie to - zdaniem RPP poprawiło zaufanie do idei szczepień ochronnych.

Trzeci filar projektu dotyczy odpowiedzialności karnej lekarzy.

I tu pojawił się problem. W grudniu ub. roku wpłynął do Sejmu rządowy projekt o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjentów, który odbiega znacznie od tego, który był przesłany do konsultacji społecznych w lipcu 2021 roku a więc półtorej roku wcześniej. Ten nowy projekt nie był z NIL konsultowany. To co się w niej znajduje stanowi wypaczenie idei np. fault, który jest dla samorządu lekarskiego jest priorytetem.

Wbrew oczekiwaniom środowisk medycznych i uzgodnieniom podczas konsultacji pierwszej wersji ustawy przepis który miał zwolnić personel medyczny od odpowiedzialności karnej za nieumyślne zdarzenia, przewiduje jedynie jej złagodzenie. Rozwiązania przewidziane w projekcie ustawy o jakości w dalszym ciągu mają opierać się na poszukiwaniu winnego i karaniu go. W końcowym efekcie najbardziej ucierpi na tym pacjent.

- Młodzi lekarze coraz rzadziej chcą specjalizować się w dziedzinach zabiegowych jak np. chirurgia ogólna, co kiedyś było nie do pomyślenia i nie zdarzało się po naborze na specjalizację zostawały wolne miejsca na rezydenturze z chirurgii - twierdzi wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Klaudiusz Komor. - W efekcie coraz bardziej dotkliwy staje się w Polsce problem braku specjalistów a średnia wieku tych którzy wynosi 58 i więcej lat. Dlaczego? Naszym zdaniem zasadniczej roli nie odgrywa już dziś aspekt finansowy, w tej chwili młodzi lekarze wybierając sobie dalszą drogę życia i specjalizację przede wszystkim patrzą na bezpieczeństwo wykonywania zawodu. A tu, niestety, w świetle obecnego prawa w naszym kraju - za każdy, nawet niezawiniony, czy nieumyślny niekorzystne zdarzenie medyczne lekarz może być ścigany z zakresu kodeksu karnego i nawet skazany na karę więzienia. A przecież ratowanie życia to nie przestępstwo my nie chcemy być traktowani jak potencjalni przestępcy a wprost przeciwnie - jako ludzie, którzy odpowiedzialnie wykonują zawód zaufania publicznego, którzy mają na celu leczenie, ratowanie życia ludzkiego zgodnie z najnowszą wiedzą i kodeksem etyki lekarskiej. Szczególnie ważna jest poprawka odnośne artykułu 62 która mówi, że ratowanie życia nie jest przestępstwem nie może być karane tak jak karze się przestępców.

System do korekty

- Nikt na świecie nie poradził sobie jeszcze z eliminacją zdarzeń niepożądanych. Dotyczą one ok. 10 proc. hospitalizacji - twierdzi Piotr Pawliszak, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie. - Jednocześnie wg. Komitetu Ergonomii PAN - do nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych dochodzi w wyniku błędnego planowania, złej organizacji lub wad trybu świadczenia usług medycznych. A zatem to systemy należy korygować.

Takie rozwiązanie sprawdza się w wielu krajach. W Polsce mogłoby ono poprawić sytuację w specjalizacjach zabiegowych, takich jak chirurgia ogólna, w której większość szpitali publicznych odczuwa niedobór kadr. Nie ma też chęci ze strony młodych lekarzy do podejmowania kształcenia w tym kierunku.

- Aktualnie na podstawie stanowiska prezydium NRL oraz Porozumienia Organizacji Lekarskich przekazaliśmy nasze uwagi do tego projektu wszystkim posłom wszystkich opcji. Sukces - projekt skierowano do pracy w podkomisjach więc jest płaszczyzna do dyskusji. Szczególnie ważna jest poprawka odnośne artykułu 62 która mówi, że ratowanie życia nie jest przestępstwem nie może być karane tak jak karze się przestępców. Poza tym Naczelna Rada Lekarska na swoim piątkowym posiedzeniu przyjęła stanowisko w którym jest nasz własny, samorządowy projekt bezpieczeństwa leczenia.

- Liczymy, że rządowy projekt przybierze kształt spełniający nasze kluczowe postulaty. Do tej kwestii podeszliśmy w sposób konstruktywny. Przekazaliśmy uwagi, mamy również do zaproponowania własny projekt - zaznaczył dr Klaudiusz Komor i tłumaczył, że konieczne jest wprowadzenie realnego no-fault z jednoczesnym stworzeniem rejestru zdarzeń niepożądanych oraz systemu kompensacji szkód, dającego pacjentom możliwość szybkiej ścieżki do otrzymania świadczenia oraz wsparcia w poprawie stanu zdrowia.

- Wielokrotnie staraliśmy się wyjaśnić, że w no-fault nie chodzi o bezkarność - zastrzega. - Zasada nie byłaby stosowana w przypadku rażących zaniedbań czy w przypadku popełnienia błędu przez lekarza pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Nie wiem, dlaczego rządzący nie chcą wprowadzić takiego rozwiązania. Być może obawiają się odbioru społecznego, albo chcą sobie pozostawić możliwość przerzucania winy za fatalne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia i jego złą organizację. To oznacza, że praca lekarza wciąż będzie odbywała się pod wielką presją, a podejmowanie decyzji w warunkach stresu nie sprzyja ani personelowi medycznemu, ani pacjentom.

W briefingu nt. projektu ustawy wzięli udział: wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Klaudiusz Komor, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotr Pawliszak, który przewodniczy pracom nad powstającym w NIL projektem ustawy.

Pacjenci walczą w sądach latami

Ofiary błędów medycznych są dziś w o wiele gorszej sytuacji niż np. dziesięć lat temu - twierdzi Łukasz Szafran, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Mediuris, która specjalizuje się w sprawach z zakresu błędów medycznych oraz uzyskiwaniem świadczeń odszkodowawczych z tego tytułu. - W tamtym czasie łatwiej było wygrać w sądzie cywilnym, opinie biegłych były bardziej rzetelne, a kwoty odszkodowań na podobnym poziomie jak dziś.

Pacjenci, którzy czują się pokrzywdzeni w trakcie leczenia mogą poskarżyć się w różnych miejscach i instytucjach , od dyrektora przychodni czy szpitala po Rzeczniku Praw Pacjenta. A jacy pacjenci szukają sprawiedliwości w waszej kancelarii?

Pacjenci, którzy się do nas zgłaszają w zdecydowanej większości przypadków mają uzasadnione wątpliwości, czy leczenie, któremu się poddali przebiegało prawidłowo, czy było wykonane ze standardami i wiedzą medyczną.

Czy na przestrzeni tych ponad dziesięciu istnienia Waszej Kancelarii liczba spraw przeciw lekarzom zmalała czy też wzrosła?

Spraw jest bardzo dużo, natomiast dużo trudniej uzyskuje się obecnie korzystne wyroki w sądach jeżeli dana sprawa do sądu w ogóle trafi. Po zmianie prawa karnego i zaostrzeniu rygorów we wszystkich sprawach dotyczących błędu medycznego, gdzie musi się wypowiedzieć biegły lekarz oceniający, czy postępowania innego lekarza było prawidłowe, robi to bardzo niechętnie z obawy że może mu zaszkodzić i np. wysłać do więzienia. W naszej wieloletniej praktyce nie spotkaliśmy się z przypadkiem, by lekarz popełnił błąd umyślnie. Zazwyczaj błąd jest wynikiem zaniedbań, złej organizacji pracy itp. W każdym razie dochodzenie roszczeń przed sądami cywilnymi jest bardzo trudne właśnie ze względu na taką postawę biegłych „chroniącą” kolegów w imię solidarności tej grupy zawodowej wobec polityki ministra sprawiedliwości zaostrzającej sankcje karne.

O jakiego rodzaju błędy skarżą dziś pacjenci lekarzy? Czy tak, jak dawniej o brak należytej opieki nad rodzącą kobietą i jej dzieckiem na oddziałach położniczo-ginekologicznych i w konsekwencji - tragicznych zdarzeń?

Tego rodzaju spraw jest zdecydowanie mniej, bo szpitale wdrożyły standardy postępowania. Wiadomo, jakie badania trzeba pacjentce wykonać i nie podlega to dyskusji. A jeżeli sprawa z zakresu tej specjalizacji do nas trafia to na ogół jest bardzo skomplikowana. Coraz więcej mamy natomiast spraw o błędy z zakresu ortopedii, medycyny estetycznej, stomatologii i ortodoncji również wykonywanych w gabinetach i klinikach prywatnych. Społeczeństwo jest coraz zamożniejsze i coraz więcej ludzi chce mieć „ładniejszy uśmiech.”

Bez korzystnego wyroku sądu poszkodowany pacjent ma małe szanse na odszkodowanie?

Musimy tego rodzaju roszczeń dochodzić w postępowaniu cywilnym. W większości przypadków, bez wyroku sądu firma ubezpieczająca szpital, czyli najczęściej PZU nie wypłaci środków, gdyż taka jest polityka firmy Ubezpieczeniowej. Szpital z własnych środków również nie pokryje powstałej szkody, gdyż stoi na stanowisku, że skoro rocznie na ubezpieczenie wydaje kilkaset tysięcy złotych to szkodę powinien opłacić Ubezpieczyciel. Wielu pacjentów ma uzasadniony żal do państwa i do opieki medycznej, która jest często np. w szpitalu źle zorganizowana, wskutek czego dochodzi w nim do błędów i to często popełnianych przez tego samego lekarza specjalistę a szpital nie robi z tym nic by to poprawić. O żadnym postępowaniu naprawczym w ogóle nie ma mowy. Nie ma żadnej woli, zarówno ze strony szpitala, jak i ze strony ustawodawcy, aby te sprawy związane z błędami medycznymi były w jakiś sposób załatwiane polubownie. Żeby jakaś niezależna komisja orzekła, że doszło do błędu, pacjent dostał środki - często bardzo mu potrzebne na dalsze leczenie - a szpital wdrożył postępowanie naprawcze.

Co trzeba zrobić, by zwiększyć szanse poszkodowanych pacjentów na sali sądowej?

Nie dość, że na opinie biegłych czeka się miesiącami przez co sprawy sądowe trwają bardzo długo, to na dodatek są one jakościowo na tak żenująco niskim poziomie, że wręcz ośmieszają wymiar sprawiedliwości. Państwo mogłoby to zmienić poprzez wprowadzenie obowiązku, aby te wszystkie opinie (oczywiście anonimowe) były: po pierwsze - publicznie dostępne, służyły studentom medycyny, czy też prawa jako przykłady okoliczności, w których doszło do błędu. Po drugie - wskazane byłoby, by takie opinie sporządzały akademie medyczne, czy instytuty naukowe i to w wyznaczonych terminach, które dziś się przed tym bronią w ramach oporu środowiska przeciw obecnej władzy. Prokurator szuka więc biegłych w podmiotach prywatnych, gdzie chętnych nie brakuje, za to ich opinie są bardzo marnej jakości a kosztują duże pieniądze. Opinia dwóch, czy trzech biegłych w procesie karnym, kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Opinie uzupełniające to dodatkowo po kilka tysięcy złotych każda.

A jakiego rzędu odszkodowania pacjenci mogą uzyskać?

To zależy od rodzaju krzywdy jakiej doznał pacjent. My, jako reprezentanci klienta w procesie cywilnym, staramy się by ta kwota była jak najwyższa, ale nie zawsze się to udaje. Patrząc z dzisiejszej perspektywy ekonomicznej, kwoty zasądzane na rzecz poszkodowanych pacjentów - w ramach zadośćuczynienia za ból, cierpienie, krzywdę oraz w ramach odszkodowania - mające sfinansować osobie, która straciła zdrowie wskutek błędu, dalsze leczenie, w tym operacje itd. czy rentę - są znikome.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ofiary błędów medycznych chcą odszkodowań, a nie szukania winnych - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na szczytno.naszemiasto.pl Nasze Miasto